Do Internetu wlatuje piękna zawodniczka swojej klasy, czyli Yamaha YZF 250 2017! Po przejrzeniu rynku mogę śmiało powiedzieć, że jest to chyba nieliczna crossówka z taką historią. Motocykl 2 sezony temu sprowadzony przeze mnie osobiście z Węgier, gdzie miał jednego właściciela od nowości - mojego pracodawcę, dość dużego rolnika. A więc: 140mth od wyjazdu z salonu, a 68mth nabite w Polsce. Dwa liczniki motogodzin + dodatkowa możliwość podpięcia komputera dla potwierdzenia autentyczności. Serwis tylko na oryginalnych częściach, a interwały trzymane dość ściśle. Żadnego luzu na całym zawieszeniu - przed sezonem łożyska były smarowane. Zrobiona również wymiana oleju, panewek, oraz uszczelniaczy w zawieszeniu… które jest settingu na moją masę ciała. Obejmowało to również wymianę sprężyn przód i tył (stare posiadam) Po tym zabiegu jeździ się bez porównania lepiej, ludzie znający temat wiedzą, że koszta idą w tysiącach, ale efekt jest tego wart. Co dalej? Silnik - remont jednostki 25mth temu, oczywiście jak pisałem wyżej części tylko OEM Yamaha. Wleciał nowy tlok, łańcuch rozrządu, świeca, pompa wody, oraz uszczelka pokrywy zaworowej. Z dodatków: -piasty Talon -poszycie siedzenia RipperGripper -przednia tarcza oversize za ponad 600zł… -półki XTRIG -kierownica ProTaper (nie chińczyk za 300zł) -osłony ramy -skręcane manetki -sety Holeshot (nie do dostania w PL) Między czasie: -linka gazu -kpl napęd -nowy filtr powietrza -czyszczenie wtrysku -klocki tył Yamaha przez cały czas szanowana - oleje Yamalube, nie katowana w błocie, czy rzucana z podjazdów. Plastiki nie są popękane, śrubki w 90% oryginał - bez trytyrek, czy innych “rozwiązań” Pierwsza konkretna osoba, która będzie chciała mieć pewny motocykl odjedzie z nim.